Autentyczność jako zadanie

Natasza Mirak, „Tu i teraz”, olej na płótnie, 2023
(NATASZAMIRAK.PL)

W większości życiowych sytuacji, wbrew pozom, o wiele łatwiej jest musieć, niż móc.


Katarzyna Kasia


Czy często zdarza ci się mówić, że musiałaś coś zrobić? Czy przy podejmowaniu decyzji, metaforycznie mówiąc, puszczasz kierownicę, zdając się na los, opatrzność, przeznaczenie? Czy choć raz w życiu postąpiłaś w jakiś sposób nie dlatego, że naprawdę tak świadomie wybrałaś, ale dlatego, że podążyłaś za tłumem, zachowałaś się konformistycznie, poszłaś na skróty? Czy po pokonaniu zakrętów i ślepych zaułków w labiryncie życiowych wyborów sama z własnej woli zrezygnowałaś z wolności, poddając się tym zasadom, zestawom ideologii, ludziom, którzy akurat w danej chwili wydali ci się najbardziej przekonujący?

Jeśli choć na jedno z tych pytań odpowiedziałaś „tak”, to znaczy, że wiesz, na czym w najgłębszym egzystencjalnym sensie polega utrata autentyczności. Pojawia się ona dokładnie wtedy, kiedy zaczynam zakłamywać prawdę własnej wolności, oszukując świat i siebie, że coś muszę. Tymczasem prawda jest taka, że w większości życiowych sytuacji o wiele łatwiej jest musieć, niż móc. Paradoks? Pozwól więc, że wyjaśnię.

W filozofii egzystencji, czasem przez niektórych nazywanej również egzystencjalizmem, wolność stanowi jedną z najważniejszych kategorii umożliwiających sensowny opis ludzkiego bytu. Od razu na wstępie wikła się ona jednakże w spór – albo może lepiej napisać: w napięcie – z koniecznością, w którą ten byt jest z zasady wplątany, ponieważ nieuchronnie podlega temporalnemu ograniczeniu. Innymi słowy, człowiek jest poddany konieczności jako istota śmiertelna i to właśnie śmierć stanowi niezależnie od ludzkiej woli ostateczny punkt odniesienia. Można tutaj przywołać Kantowską koncepcję pogodzenia w podmiocie dwóch porządków: wolności intelektu oraz konieczności przyrody i nieustannego napięcia między wyborem (i tym, co można wybrać) a prawem (szczególnie prawem moralnym). Nie chciałabym jednak oddalać się za bardzo od rozwiązań proponowanych przez filozofów egzystencji, których sposób opisywania wolności jest bardzo silnie powiązany z kategorią autentyczności.

W tekście Filozofia egzystencji i porażka egzystencji, stanowiącym jeden z dwóch wstępów do antologii Filozofia egzystencji, Leszek Kołakowski pisał: „Powiedzenie: Jestem swoją wolnościąó, nie oznacza bynajmniej, że mamy powody, aby w przedmiotowo rozważanym empirycznym ludzkim podmiocie psychologicznym dopatrywać się szczelin zagadkowych lub marginesów umykających prawu” (Filozofia egzystencjalna. Wybrane teksty z historii filozofii, red. L. Kołakowski i K. Pomian, Warszawa 1965, s. 17). Wolność nie jest tu bowiem tożsama z anomią czy samowolą. Nie jest łamaniem zasad ani też kategorią z dziedziny psychologii, czyli subiektywnym, psychicznym odczuciem wolności. Jest za to „sytuacją niezbywalną bytu, ukonstytuowanego przez owo zwracanie się ku sobie właśnie” (tamże, s. 19).

Autentyczność byłaby w tym rozumieniu autoreferencją, czyli nieustannym ruchem poszukiwania w sobie samej podstaw wszelkich działań i decyzji. Świadomość śmierci jest tu kwestią kluczową i jako taka nie może być zakłamywana – ani w swojej ostateczności, ani w swojej grozie. Nie mamy ucieczki przed wewnętrznie sprzeczną sytuacją, w której jedynym nieusuwalnym elementem życia jest jego absolutne przeciwieństwo. Stawia to człowieka w nieustannej ambiwalencji radykalnej niezgody i pokornej akceptacji.

Wedle Sørena Kierkegaarda powodem, dla którego popadamy w nieautentyczność, jest lęk przed śmiercią, który sprawia, że podejmujemy skazane w przeważającej mierze na niepowodzenie próby wtłoczenia porządku boskiej, transcendentnej nieskończoności w indywidualną, ludzką skończoność. Próby takie są skazane na niepowodzenie, niosąc w sobie charakterystyczny dla religii absurd, możliwy do przyjęcia tylko pod warunkiem, że podmiotowi uda się wykroczyć poza jego ograniczenia i skoczyć w wiarę. Wymaga to jednak zawieszenia, a może nawet – jakkolwiek strasznie by to brzmiało – odrzucenia etyki. Autentyczna egzystencja religijna, będąc bowiem darem i wyzwaniem, jednocześnie jest przede wszystkim łaską i nie stosują się do niej żadne spośród celowościowych struktur racjonalności.

Rycerzy wiary nie spotyka się jednak często. O wiele częściej spotyka się osoby, które trwonią relacje z samymi sobą na zakłamywanie własnej egzystencji. Dzieje się tak dlatego, że boimy się nieskończoności, otchłani, w którą nikomu nie jest przyjemnie zaglądać. Wedle Kierkegaarda czy Jaspersa w wieczności istnieje Bóg, a transcendencja jest tym, co umożliwia zniesienie absurdu egzystencji. Ale według Jeana-Paula Sartre’a nieautentyczne jest samo założenie możliwości nieśmiertelności duszy.

Bo takie założenie wystarczy, żeby unieważnić nasze tu i teraz, zdjąć ciężar z naszej wolności, która przecież oprócz swojej pozytywności, manifestującej się jako „wolność do”, posiada również negatywność, czyli „wolność od”. Ponadto rewersem wolności jest odpowiedzialność, której w doraźności doświadczenia (również moralnego) nie zdejmuje ze mnie tak naprawdę żadna siła wyższa. Autentyczność byłaby w tym kontekście cnotą uświadomienia sobie możności dokonywania nieuwarunkowanych wyborów.

Nic nie musisz, nie ma losu, nie ma racji – jesteś ty. I nikt lepiej od ciebie nie umie się w tym labiryncie odnaleźć.

Natasza Mirak, „Tysiąc lat samotności”, olej na płótnie,
szlagmetal, 2023 (NATASZAMIRAK.PL)

Wersja drukowana tego artykułu ukazała się w numerze 4/2023 (76) popularnonaukowego kwartalnika „Academia: Magazyn Polskiej Akademii Nauk” [ściągnij pdf].

Katarzyna Kasia

Filozofka, absolwentka Wydziału Filozofii i Socjologii UW, stypendystka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Republiki Włoskiej i The Kościuszko Foundation, visiting scholar w Princeton University. Wykładowczyni Katedry Teorii Kultury i Wydziału Zarządzania Kulturą Wizualną Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Stała współpracowniczka „Kultury Liberalnej”, często komentuje w mediach bieżące wydarzenia polityczne.

katarzyna.kasia@asp.waw.pl

Autentyczność jako zadanie
Przewiń na górę